Reportaż według Kapuścińskiego
Podróże z Herodotem to książka, która pozwoliła Kapuścińskiemu przedstawić jego rozumienia istoty zawodu reportera i reportażu jako gatunku. Samo dzieło starożytnego dziejopisarza autor Cesarza nazywa pierwszym wielkim reportażem w literaturze światowej. Poniżej znajdziecie niektóre założenia składające się na pojmowanie reportażu oraz pracy reportera, które przedstawia Kapuściński.
Reporter to wizjoner
Dobry reportaż nie jest prostym sprawozdaniem z miejsca zdarzenia. Za reportażem musi stać spójna, a w każdym razie pogłębiona wizja świata, pozwalająca umieścić fragment rzeczywistości, którą sprawozdaje reporter, w szerszym kontekście. Stąd taka refleksja na temat ambicji Herodota, którą starożytny historyk wyraża słowami: żeby dzieje ludzkości z biegiem czasu nie zatarły się w pamięci.
Dzieje ludzkości! (…) Tym zdaniem Herodot objawia się nam nie jako zaściankowy skryba, ciasny prowincjał, miłośnik swojego małego polis (…). Nie, autor Dziejów występuje od razu jako wizjoner świata, twórca zdolny myśleć w skali planetarnej, słowem, jako pierwszy globalista.
Reporter jest dręczony ciekawością
U podstaw ciekawości jest nieznajomość tego, co inne i fascynacja tą, zaledwie wyobrażoną innością. Kapuściński pisze o swojej młodzieńczej fascynacji przekraczaniem granicy:
Kusiło mnie, żeby zobaczyć, co jest dalej, po drugiej stronie. Zastanawiałem się, co się przeżywa, przechodząc granicę. Co się czuje? Co myśli? Musi to być moment wielkiej emocji, poruszenia, napięcia. Po tamtej stronie - jak jest? Na pewno - inaczej. Ale co znaczy to -inaczej? Jaki ma wygląd? Do czego jest podobne?
Reporter rekonstruuje rzeczywistość na podstawie tych faktów i danych, do których udaje mu się dotrzeć. Aby to się stało, kluczowa jest nie tylko umiejętność obserwacji, ale też stawiania właściwych pytań. Pytania, które niekiedy w tekście Kapuścińskiego urastają do rangi środka artystycznego wyrazu, pozwalają wyrazić też ogrom niewiedzy, który stanowi rewers każdej odkrytej prawdy.
Reporter stara się dotrzeć do przyczyny zjawisk
Pytanie dlaczego jest najważniejszym z pytań, jakie stawia sobie reporter. I jest to równocześnie pytanie otwierające szereg innych pytań - jego istotą jest dążenie do zrozumienia natury świata i człowieka. Równocześnie pytania tego nie wolno zbywać prostą odpowiedzią - należy dotrzeć do najgłębszych pokładów ludzkich motywacji i mechanizmów rządzących światem - a to wymaga wnikliwego obserwatora i niestrudzonego poszukiwacza prawdy. Reporter stara się odpowiadać na to pytanie nie poprzez abstrakcyjne rozważania, ale poprzez przedstawienie konkretnego zdarzenia, konkretnej sytuacji.
Tym samym reporter nigdy nie wini jednostki a natury zła upatruje w systemie, w którym przyszło jej żyć. Herodot, w interpretacji Kapuścińskiego, jest żarliwym rzecznikiem wolności i demokracji i przeciwnikiem despotyzmu (…), gdyż uważa, że tylko w tym pierwszym człowiek ma szansę zachować się godnie, być sobą, być ludzki.
Reporter jest niestrudzonym czytelnikiem
Żadna podróż nie odbywa się tylko raz, nie jest zamkniętym wydarzeniem. Każda podróż ma swoją kontynuacją w świadomości tego, kto ją odbył:
A jednocześnie odkryłem, że wyprawy takie można przedłużać, powtarzać, zwielokrotniać przez lektury książek, studiowanie map, oglądanie obrazów i fotografii.
Czytanie jest więc przedłużeniem podróżowania, a nawet w pewnym stopniu jego synonimem. Inspirowana lekturą wyobraźnia podąża bowiem do krajów, o których się czyta.
Reporter chce (i musi) pokonywać własny lęk przed nieznanym.
Każdemu otwarciu na nowość towarzyszy obawa, niekiedy wręcz pragnienie ucieczki - reporter musi pokonać ten odruch, wytrwać. Jednocześnie musi przyzwyczaić się do stale mu towarzyszącego poczucia klęski - bowiem nie da się w pełni poznać nowej kultury:
Z Chin, podobnie jak z Indii, wyjeżdżałem z poczuciem straty, nawet z żalem, ale jednocześnie było w tym coś ze świadomej ucieczki. Musiałem uciekać, ponieważ zetknięcie z nowym, nie znanym mi dotąd światem zaczynało wciągać mnie w jego orbitę, całkowicie wchłaniać, maniacko opanowywać i uzależniać. (…) Była to jakaś choroba, jakaś niebezpieczna słabość, bo równocześnie uświadamiałem sobie, że te cywilizacje są tak ogromne, bogate, złożone i różnorodne, iż aby poznać choćby fragment jednej z nich, bodaj skrawek tylko, trzeba by poświęcić temu całe życie.
Reporter musi znać języki obce
Pojąłem, że każdy świat ma własną tajemnicę i że dostęp do niej jest tylko na drodze poznania języka. Bez tego świat ów pozostanie dla nas nieprzenikniony i niepojęty, choćbyśmy spędzili w jego wnętrzu całe lata.
Reporter musi się nieustannie dokształcać
Poznawanie świata uczy pokory, ponieważ nieustannie konfrontuje człowieka z jego nieoczytaniem, ignorancją, niewiedzą. Dlatego reporter musi ciągle czytać, poszerzać własne horyzonty - jego mentalna podróż nie może się skończyć.
Indie były moim pierwszym spotkaniem z innością, odkryciem nowego świata. To spotkanie nadzwyczajne, fascynujące, było jednocześnie wielką lekcją pokory. Tak, świat uczy pokory. Bo wróciłem z tej podróży zawstydzony nie wiedzą, nieoczytaniem, ignorancją. Przekonałem się, że inna kultura nie odsłoni nam swoich tajemnic na proste skinienie ręki i że do spotkania z nią trzeba się długo i solidnie przygotowywać. (…) Próbowałem zapomnieć o Indiach, bo były moją porażką: ich ogrom i różnorodność, nędza i bogactwo, zagadkowość i niezrozumiałość przytłoczyły mnie, oszołomiły i pokonały.(…) Ale, oczywiście, Indie zapamiętałem. (…)Jeżeli miałem trochę czasu (bo pracy w redakcji było mnóstwo) i odrobinę grosza (niestety, rzadki wypadek), szukałem książek o Indiach.
Reporter walczy o pamięć
Każdy reportaż, a patrząc szerzej także każda książka, są formą przeciwstawienia się ulotności ludzkiego świata i przemijaniu. W końcu książki to wiedza i doświadczenie utrwalone w formie bardziej trwałej niż ludzka pamięć.
Reporter musi dotrzeć do ludzi
Poza książkami i własnymi obserwacjami - najważniejszym źródłem reportażu jest drugi człowiek:
Żeby więc dotrzeć do tego, co zapamiętane, trzeba dojść do człowieka, a jeżeli mieszka on daleko od nas, musimy do niego pójść, wyruszyć w drogę, a kiedy już się spotkamy - usiąść razem i wysłuchać, co nam powie, wysłuchać, zapamiętać, może zapisać. Tak zaczyna się reportaż, z takiej rodzi się sytuacji.
Kapuściński nazywa reportaż najbardziej zbiorowo tworzonym gatunkiem pisarskim, bo pisze się go zawsze w wyniku udanych kontaktów z ludźmi.
Reporter dąży do akceptacji i rozumienia innej kultury.
Kultura jest sposobem, w jaki manifestuje się człowieczeństwo. Człowiek nie tylko tworzy kulturę i mieszka w niej, człowiek nosi ją w sobie, człowiek jest kulturą.
Reporter nigdy nie potępia inności, lecz stara się ją poznać i zrozumieć. Punktem wyjścia jest dla niego przyjęcie założenia, że jego własna kultura, kultura, z której się wywodzi, nie jest lepsza od innych. Że w ogóle nie ma lepszych i gorszych kultur. Każda natomiast kształtuje konkretny, zawsze ograniczony, sposób widzenia świata.
Każdy człowiek ma pewną własną siatkę rozpoznawczą i interpretacyjną, którą, najczęściej odruchowo i bezrefleksyjnie nakłada na każdą napotkaną rzeczywistość. Często jednak te inne rzeczywistości nie przystają, nie pasują do kodu naszej siatki i wówczas można tę rzeczywistość i jej elementy mylnie odczytać i rezultacie błędnie zinterpretować.
Inna kultura staje się dla doświadczającego jej człowieka zwierciadłem, w którym może się przejrzeć i sam siebie rozpoznać. Poznawanie innych kultur to więc niezbędna droga do poznania samego siebie.
Reporter szanuje prawa medialnego rynku
Nawet najbardziej wstrząsające i istotne wydarzenie trzeba przedstawić czytelnikowi w atrakcyjny, przykuwający uwagę sposób. Dobrze napisany reportaż stanowi emocjonalny przekaz, który pochłania czytającego i umożliwia mu identyfikację ze światem przedstawionym.
Reporter jest podróżnikiem
Zasadniczym działaniem reportera musi być podróż, dotarcie do miejsca zdarzeń. Jego pierwszą myślą jest zatem wyruszyć w drogę.
Droga jest źródłem, jest skarbnicą, jest bogactwem. Dopiero w drodze reporter czuje się sobą, czuje się w domu.
Reporter nie łudzi się, że można być całkowicie obiektywnym
Na pozór myśl ta wydaje się herezją, wszak, od reportera oczekuje się obiektywnej prawdy, czyż nie? Jednak głębsza refleksja nad zagadnieniem prawdy, zwłaszcza w takich ludzkich dziedzinach jak historia, czy kultura, odsłania obecność narracji, która poprzedza każdą konstatację.
Nigdy nie mamy do czynienia z historią rzeczywistą, ale zawsze z opowiedzianą, z przedstawioną, z taką, jaka - jak ktoś utrzymuje - była; taką, w jaką ktoś wierzy.
Reporter godzi się z powierzchownością swojego poznania świata (jest pokorny)
Wspominając swó nagły wyjazd z Chin, Kapuściński pisze:
Musiałem uciekać, ponieważ zetknięcie z nowym, nie znanym mi dotąd światem zaczynało wciągać mnie w jego orbitę, całkowicie wchłaniać, maniacko opanowywać i uzależniać. (…) Była to jakaś choroba, jakaś niebezpieczna słabość, bo równocześnie uświadamiałem sobie, że te cywilizacje są tak ogromne, bogate, złożone i różnorodne, iż aby poznać choćby fragment jednej z nich, bodaj skrawek tylko, trzeba było poświęcić temu całe życie. Są to bowiem budowle o niekończącej się liczbie pokoi, korytarzy, balkonów i mansard ułożonych w takie meandry i labirynty, że jeżeli wejdziesz to któregoś z nich, nie ma już wyjścia, odwrotu, ruchu do tyłu. (…) Mnie natomiast pociągało także to, co jest za granicą każdego z tych światów - kusili mnie nowi ludzie, nowe drogi, nowe nieba. Pragnienie przekraczania granicy, wypatrywania, co jest poza nią, żyło we mnie ciągle.