Wiek dokumentu.
Przystępując do rozmów z Markiem Edelmanem, ostatnim przywódcą powstania w getcie warszawskim, Hanna Krall wchodziła w sam środek procesu kształtowania się nowej formuły świadectwa wojennego jako świadectwa historii. Udało jej się skłonić do rozmowy człowieka, który milczał od lat niemal trzydziestu, od opublikowania wspomnieniowej relacji pt. Getto walczy (1946). Ten dystans czasu gwarantował, że Edelman spojrzy na własne doświadczenie w rozległej perspektywie. Autorka podejmowała wyzwanie wojennego świadectwa w jego nowej formule w sposób bardzo dosłowny. Pierwsza część rozmów z Markiem Edelmanem przygotowywana była dla wrocławskiego miesięcznika Odra, który dopiero co (1974), zakończył pierwodruk Rozmów z katem Kazimierza Moczarskiego, prezentujących tragedię getta i historię powstania z perspektywy oprawcy. Wielki międzynarodowy sukces książki Zdążyć przed Panem Bogiem świadczy wymownie, że podjętemu wyzwaniu Krall jak najbardziej sprostała. Do ukształtowania się nowego spojrzenia na wojnę, do zidentyfikowania jej odmiennych niż dotąd historycznych wyznaczników, przyczyniła się z pewnością nie mniej niż Miron Białoszewski swoim Pamiętnikiem z powstania warszawskiego, gdzie martyrologii ludności cywilnej oraz martyrologii zagłady miasta potrafił nadać taką historyczną rangę, że w naturalny sposób zastąpiły one wojskowo‑heroiczny wizerunek powstania. Hanna Krall – wespół z Markiem Edelmanem – podjęła wysiłek odarcia tragedii warszawskiego getta z fałszywie upiększającej ją heroicznej legendy powstańczego finału. Natrafili na trudności nie mniejsze niż Białoszewski w swoim przedsięwzięciu. Intencją obojga rozmówców było bez wątpienia nobilitowanie masowej śmierci bezbronnych ofiar przemocy, ukazanie jej jako nie mniej „historycznej” niż inne rodzaje wojennej śmierci. Intencja ta nie wystarczyła, aby mogli przeciwstawić się legendzie heroicznego Powstania w getcie. Nie było ono przecież „normalnym” powstaniem, nie było walką o wolność, o „sprawę”, było tylko – jak to już dawno powiedziano – walką o inny rodzaj śmierci, samodzielnie wybrany, o prawo do niezgody na narzucony rodzaj śmierci. Autorzy mogli tylko starać się, aby oddzielić sens powstańczego samobójstwa od upiększających go pozorów, od sztandarów, efektownych póz z bronią w ręku, heroicznych gestów, naleciałości historii powstającej po drugiej stronie murów, tam, gdzie pisze się raporty, wysyła w świat meldunki radiowe i żąda się od świata pomocy. Zwracają więc uwagę na małostkowe cechy późniejszych spiżowych postaci z pomników, na rolę przypadku w zdarzeniach o posmaku bohaterskim, przede wszystkim zaś starają się dowieść, że wymknięcie się narzuconemu, upokarzającemu rodzajowi śmierci (przez wybór śmierci uświęconej kulturowo – z bronią w ręku) nie było w historii getta czymś wyjątkowym, że miało swoje precedensy i wymowne świadectwa. Stanowiło je i dobrowolne udanie się na Umschlagplatz, i ucieczka stamtąd przez połknięcie trucizny albo zrezygnowanie z własnej dawki trucizny na rzecz kogoś bardziej „potrzebującego”. Najbardziej interesującym rezultatem tych wszystkich wysiłków jest metamorfoza Edelmana, jaką przechodzi pod wpływem rozmówczyni. Na początku jest on ważny jako ostatni z żyjących przywódców Powstania. Potem poznajemy go jako pielęgniarza z gettowego szpitala, który miał pełnomocnictwa do wyławiania chorych z pochodu kierowanego na Umschlagplatz, i w rezultacie stał się tym, który odprowadził na śmierć czterysta tysięcy ludzi. Wreszcie występuje jako lekarz kardiolog, który (nie bez związku z tamtym upiornym przywilejem ratowania nielicznych wybranych na jeszcze pięć minut życia), twórczo przyczynił się w latach 60. do przeprowadzenia pierwszych w Polsce operacji na otwartym sercu. I tu musiał wybierać przypadki, w których operacja była jedyną szansą pacjenta na przeżycie. Edelman okazał się ważny dla Krall nie tylko jako rozmówca, z którym razem podjęła próbę nobilitowania upokarzającego rodzaju śmierci, ale i jako człowiek, którego biografia odsłania szansę odnalezienia pozytywnego dziedzictwa w najbardziej tragicznym doświadczeniu. Sens tego przesłania byłby trudny do wyobrażenia, gdyby Krall (podejmując zadanie pisania świadectwa doświadczenia wojennego, świadectwa historii) nie pozostała przy reportażu. Przesłanie to mogło być sformułowane, ponieważ książka rozmów z Edelmanem jest opowieścią o Edelmanie, jednocześnie odwołującą się do wizerunku interlokutora w oczach innych. Podejmując te nowe zadania, odwołując się do „rozmowy” jako sprawdzonej już metody swoistego wymuszania świadectwa na uczestniku wydarzeń, Krall nie rezygnowała z repertuaru własnych środków pisarskich, odnalazła w nich nowe możliwości. Wcześniejsze zamiłowanie do wynajdywania prywatnych światów, budowanych jakby na przekór historii czy na jej marginesach, zamieniła tu na sztukę odnajdywania i nobilitowania nurtu wydarzeń spychanych w cień czy – jak odtąd będzie autorka z upodobaniem powtarzać – w czerń przez oficjalną wykładnię historii.