Etapy podróży Marlowa
Marlow starał się o pracę w Afryce po powrocie z kilkuletniej marynarskiej posługi na Oceanie Indyjskim. Można więc powiedzieć, że jego podróż zaczyna się jeszcze w Europie, w której odbywa kilka kluczowych spotkań prowadzących do wyznaczonego celu.
Droga, którą pokonał Marlow , aby dotrzeć do osady Kurtza, w górze rzeki Kongo ukazana jest niczym droga w głąb piekła. Inferalne symbole i skojarzenia towarzyszą narratorowi niemal od początku jego przedsięwzięcia. Oto poszczególne etapy wyprawy
Wizyta w biurze Kompanii w Brukseli.
Podróż Marlowa zaczęła się w Europie, w Brukseli - mieście, które kojarzył z grobem pobielanym. W siedzibie zatrudniającej go firmy spotyka dwie kobiety z robótkami z czarnej wełny, dyrektora i doktora, który bada go przed podróżą. Cała sytuacja zdaje się zapowiadać nadchodzący koszmar - sugeruje go kształt rzeki Kongo, która na mapie przypomina śmiercionośnego węża, ponura groza bijąca z widoku ponurych dziewiarek wyglądających jak strażniczki bram Ciemności oraz mitologiczne Parki, czy wreszcie pytania doktora sugerujące, że wyprawa na Czarny Ląd może powodować szaleństwo.
Podróż francuskim parowcem do Afryki
Statek wysadza w kolejnych portach żołnierzy i celników. Marlow obserwuje tajemnicze, jednostajne i złowrogie wybrzeże. Raz napotyka francuski pancernik ostrzeliwujący przybrzeżny busz. Mógł być to akt desperacji białych, przerażonych i oszalałych w obliczu opierającego się im nieżyczliwego lądu oraz dziesiątkujących ich tropikalnych chorób.
Nigdzie nie stawaliśmy na tyle długo, żebym mógł sprecyzować swoje wrażenia, ale ogólnie ogarniało mnie narastające poczucie niejasnego, przejmującego zdumienia. To było jak wycieńczająca pielgrzymka wśród znaków nadchodzącego koszmaru.
Żołnierze i celnicy to symbole przemocy i łupiestwa ze strony Europejczyków. Kolonizatorzy nie znają i nie chcą poznać zwyczajów tubylców, którzy mają posłużyć jedynie jako darmowa siła robocza.
Podróż morskim parowcem w górę rzeki - 30 mil.
Statek dowodzony jest przez młodego Szweda. Kapitan wspomina samobójstwo pewnego Europejczyka, który powiesił się, prawdopodobnie nie mogąc znieść trudów życia na afrykańskim lądzie.
Siedziba Kompanii
Okolice budynku - siedziby Kompanii sprawiają przygnębiające i zarazem przerażające wrażenie. Do prac wykorzystywano czarnoskórych niewolników, których traktowano z okrucieństwem. Słabsi z nich i wycieńczeni umierali, często z głodu. Szereg zadań, do których ich angażowano nie miało sensu.
Cudem nie wpadłem do wielkiego dołu, który ktoś kiedyś zaczął kopać na zboczu, choć w jakim celu, nie umiałem odgadnąć (…). Chwilę potem niemal ugrzęzłem w wąskiej szczelinie, w czymś na kształt blizny przecinającej wzgórze. Wrzucono tam, jak się zaraz przekonałem, całą masę rur odwadniających, przywiezionych tu do budowy osady. Ani jedna nie była cała. Absolutnie bezsensowne marnotrawstwo. Postanowiłem, że na chwilę skryję się w cieniu; ale kiedy tylko doń wszedłem, poczułem się, jakbym trafił do któregoś z potwornych kręgów piekła.
Podróż lądowa - dwieście mil
Wędrówka piesza wraz z 60-tką czarnoskórych tragarzy. Marlowa uderza pustka rozpalonych słońcem zboczy, widok opuszczonych wiosek oraz ciche, samotne noce, z rozlegającym się czasem z daleka dźwiękiem bębnów - dziwny dźwięk, wciągający, sugestywny i dziki. Narratora do szału doprowadza też towarzystwo otyłego i słabowitego Europejczyka, którego musieli wielokrotnie dźwigać tragarze. Ci zresztą w końcu uciekają, co też nie ułatwia przedsięwzięcia.
Pobyt na stacji głównej
Konieczność wydobycia i następnie naprawienia uszkodzonego parowca zajmuje narratorowi kolejne miesiące. Równocześnie na stacji krystalizuje się ostateczny cel misji Marlowa - ma on udać się w górę rzeki, aby odnaleźć agenta Kurtza, który od dawna nie dawał już znaku życia. Atmosfera na stacji wydaje się niemal nierzeczywista - ludzie zdają się być owładnięci tylko jednym - żądzą zdobycia kości słoniowej.
Kość słoniowa! Te słowa wisiały w powietrzu, w szeptach i westchnieniach. Można by pomyśleć, że się do niej modlono. Wszystko przenikała woń idiotycznej pazerności, jak głupi smrodek.
Kierownik stacji nie dba o stan placówki, jest złym organizatorem, chociaż ludzie czują wobec niego respect (i niechęć). Cynicznie oświadcza:
Wszystko da się w tym kraju zrobić. Nikt tutaj ci nie zagraża.
Pielgrzymi - to próżniacy, myślący wyłącznie o kości słoniowej, czekają na dostawy, prześladują tubylców, knują intrygi i kłócą się między sobą, za wszelką cenę chcą zrobić karierę.
Największe wrażenie wywiera na narratorze jednak otaczająca ich puszcza - afrykańska natura, która emanuje spokojem i grozą, jest “milczącą rzeczywistością”, “przejmująco wielką, choć niemą i być może głuchą”.
Podróż parowcem w górę rzeki
Podróż odbywa się w gęstniejącej, mrocznej atmosferze. Narrator opisuje uczucie postępującej grozy towarzyszące mozolnemu przedzieraniu się parowca w kierunku ciemności, w otoczeniu tajemniczej puszczy. Punktem kulminacyjnym wyprawy jest atak przeprowadzony przez tubylczą ludność, podczas którego ginie raniony dzidą sternik. Etap ten kończy spotkanie z Arlekinem - ostatnim, przed Kurtzem, żyjącym w buszu białym.
Próba ratowania Kurtza
Poniżej znajdują się opinie osób, które miały swoje zdanie na temat Kurtza. Tworzą one swego rodzaju mozaikę cech bohatera, z której wyłania się niepospolita, intrygująca postać.
-
Księgowy – jego zdaniem Kurtz to agent pierwszej klasy, nadzwyczajny człowiek, kieruje b. ważną placówką handlową w centrum zagłębia kości słoniowej, wysyła więcej kości niż inni agenci razem wzięci, księgowy przewiduje szybki awans Kurtza,
-
Kierownik chwali Kurtza jako najlepszego agenta, wyjątkowego człowieka, b. ważną osobę dla firmy, ale razem z siostrzeńcem chce się go pozbyć , gdyż stoi on na przeszkodzie do ich kariery. Kierownik wyśmiewa, jego zdaniem, idealistyczne podejście Kurtza do rzeczywistości. Każda stacja powinna być niczym światełko ku lepszemu jutru, powinna oczywiście spełniać funkcję centrum handlowego, lecz również zajmować się uczłowieczeniem, ulepszeniem i oświatą tubylców
-
Młody agent- według niego Kurtz jest wzorem dla innych, przykładem człowieka idei, wszechstronnie utalentowanym - to prawdziwy fenomen, emisariusz miłosierdzia nauki i postępu, dla prowadzenia misji powierzonej nam przez Europę potrzebny był nam człowiek o wybitnej inteligencji i dużej wrażliwości na ludzkie nieszczęście, całkowicie oddany sprawie, wszyscy o tym mówią, niektórzy nawet piszą na ten temat, mówi o nim, że reprezentuje nowe, cnotliwe pokolenie pracowników firmy; Kurtz ujawnia się również jako autor obrazu przedstawiającego kobietę z przepaską na oczach i pochodnią w dłoni
-
Rosjanin- podkreśla wyjątkowość Kurtza, odkrywa jego sposób działania poza dobrem i złem -ten człowiek wzbogacił mi umysł, nie można go sądzić jak zwykłego człowieka, chciał mnie zastrzelić, twierdził, że ma na to ochotę , że ma prawo zabić kogo mu się żywnie podoba, nienawidził tego wszystkiego, a jednak nie mógł się stamtąd wyrwać, zapomniał o sobie.
-
Narzeczona- przechowuje wyidealizowany portret bohatera, który był wybitnym człowiekiem o szlachetnej duszy, każdy jego czyn przepojony był dobrocią, dawał przykład.
-
Kuzyn Kurtza- przedstawia go jako wielkiego muzyka, który mógł odnieść wielki sukces
-
Dziennikarz- widział w nim dobrego mówcę, który umiał zelektryzować pokaźne audytorium wszystko mogło być przedmiotem jego wiary, mógłby być przywódcą jakiejś ekstremistycznej partii
Spotkanie z Kurtzem i nieudana próba ocalenia mu życia kończy wyprawę Marlowa.