Kordian - bohater romantyczny, ale czy bohater?
Kordian to postać, którą można lubić i szanować, ale raczej nie należy jej ufać. Dlaczego? Proponuję przyjrzeć się różnym sytuacjom z udziałem Kordiana, a także jego przemyśleniom oraz postępowaniu, aby zaprezentować odpowiedź na to pytanie.
Piętnastoletni Kordian - akt I
W swoim pierwszym monologu, w którym odnosi się on do samobójczej śmierci przyjaciela, Kordian przyznaje się do zmiennych reakcji na to tragiczne wydarzenie. Najpierw je potępiał, potem jednak zdystansował się do swojej pierwszej reakcji jako świadectwa głupiej ostrożności gminu. Śmierć wydaje mu się wszechobecna, triumfująca, a on sam bezradny i niezdolny do stworzenia czegoś istotnego, co miałoby wpływ na rzeczywistość.
Wierzy, że tylko jedna, wielka idea, której treści jeszcze nie przewiduje, nadałaby jego życiu sens, tymczasem jednak nie potrafi jej odnaleźć i bezradnie przygląda się własnym emocjom, nad którymi nie ma żadnej kontroli.
Po chwili uniesienia, z rezygnacją przyznaje, że nieszczęśliwa miłość właściwie uniemożliwia mu nawet poszukiwanie sensu życia
Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj…
Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem,
A stanę się téj myśli narzędziem, zegarem,
Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,
Rozdzwonię wyrazami, i dokończę życiem.
(po chwili)
Jam się w miłość nieszczęsną całém sercem wsączył…
Po wysłuchaniu opowieści Grzegorza, starego, wiernego sługi, Kordian chwilowo daje się porwać marzeniom o wielkiej sławie, ale…po chwili uprzytamnia sobie, że są one mrzonką i nie mają znaczenia:
Wstyd mi! Starzec zapala we mnie iskrę ducha.
Nieraz z myślą zburzoną w ciemne idę lasy,
Szczęk broni rzucam w sosen rozchwianych hałasy,
Widzę siebie wśród świateł czarodziejskich sławy,
Wśród promienistych szyków; szyki wstają z ziemi,
Ziemia wstaje jak miasto odgrzebane z lawy…
Głupstwo… dzieciństwo marzeń..
Kordian ubolewa nad swoim brakiem wiary w konkretną ideę. Ponownie zapala się do pomysłu, aby wyruszyć w świat w poszukiwaniu sensu, ale….traci go, gdy słyszy głos kobiety, w której jest beznadziejnie zakochany:
Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba,
Jak Kolumb na nieznane wpływam oceany
Z myślą smutną, i z sercem rozbitém…
LAURA
(wołając z ganka)
Kordianie!…
KORDIAN
Ten głos rozwiewa złote zapału świtanie.
Zamknięty jestem w kole czarów tajemniczém,
Nie wyjdę z niego… Mogłem być czémś… będę niczém…
Bohater ma świadomość swoich uzdolnień i wie, że mógłby dokonać wielkich rzeczy, jednak nie wie, czym miałyby być owe wielkie rzeczy, ani czy starczyłoby mu sił na ich realizację. Zbyt silne emocje paraliżują jego działanie teraz, zaś przyszłość może przynieść kres wielkim uczuciom i, paradoksalnie, tym bardziej uniemożliwić działanie.
Talenta, są to w ręku szalonych latarnie,
Ze światłem idą prosto topić się do rzeki.
Lepiéj światło zagasić, i zamknąć powieki,
Albo kupić rozsądku, zimnych wyobrażeń,
Zapłacić za ten towar całym skarbem marzeń…
Kordian sam postrzega swoją sytuację jako sytuację bez wyjścia. Postanawia popełnić samobójstwo, ale…i w tej sprawie nękają go wątpliwości. Nie może się zdecydować, znów paradoksalnie, czy samobójstwo ma sens, ani w jakim miejscu ma odebrać sobie życie:
(Dobywa pistoletu.)
Nabity - niechaj krzemień na żelazo pada…
Ból, chwila jedna, ciemno - potém jasność błyśnie.
Lecz jeśli nie zaświeci nic?… i ból przeminie?
Jeśli się wszystko z chwilą boleści rozpryśnie?
A potém ciemność… potém nawet ciemność ginie,
Nic - nic - i sobie nawet nie powiem samemu,
Że nic nié ma - i Boga nie zapytam, czemu
Nic nié ma?… Ha! więc będę zwyciężony niczém?…
Śmierć patrzy w oczy moje dwustronném obliczem,
Jak niebo nad głowami i odbite w wodzie…
Prawda, lub omamienie - lecz wybierać trudno,
Gdzie nie można zrozumieć…
(Przykłada broń do czoła…)
Nie… nie w tym ogrodzie.
Znajdę śród lasów łąkę kwietną i odludną.
(Wychodzi z ogrodu.)
Kordian Wędrowiec -Akt II
Dorosły Kordian, którego spotykamy ponownie, gdy w 1828 roku podróżuje po Europie, nadal mierzy się z własną niepewnością, co do drogi życiowej, którą powinien obrać.
Podróż zmusza go do konfrontacji marzeń i wyobrażeń z rzeczywistością. Ponownie i w innym kontekście wrażliwy człowiek, obdarzony potrzebą realizacji wzniosłych ideałów, (nawet jeśli nie potrafi ich w swoim życiu odnaleźć) musi sprostać brutalnej i zarazem banalnej rzeczywistości, w której nie liczą się wysokie wartości a jedynie interesy ekonomiczne i polityczne.
Po wizycie w Anglii Kordian uświadamia sobie wszechwładzę pieniądza i moralne spodlenie świata. Każe mu to wypowiedzieć słowa, w których przeciwstawia wspaniałość poezji Szekspira prawdziwemu świata, zasługującemu jedynie na pogardę:
Szekspirze! duchu! zbudowałeś górę,
Większą od góry, którą Bóg postawił.
Boś ty ślepemu o przepaści prawił,
Z nieskończonością zbliżyłeś twór ziemi.
Wolałbym ciemną mieć na oczach chmurę,
I patrzeć na świat oczyma twojemi.
(Wstaje.)
Próżno myśl genijuszu świat cały pozłaca,
Na każdym szczeblu życia rzeczywistość czeka.
Miłość także okazuje się zawodna, a piękna Włoszka Wioletta zainteresowana wyłącznie statusem materialnym swego ukochanego.
Żadnych nadziei nie może Kordian wiązać z postawą papieża, którego prosi o jedną łzę, a zatem symboliczny akt współczucia i identyfikacji z prześladowanymi Polakami. W odpowiedzi słyszy pełne wzgardy słowa:
Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą.
Prawdziwy popis wahań i niepewności daje Kordian w swoim wielkim monologu na Mont -Blanc.
Scena ta bywa porównywana do Wielkiej Improwizacji Konrada z Dziadów cz. III. Wszak obaj bohaterowie są sami wobec Boga, w chwili największego natchnienia i natężenia ich poetyckich mocy, mianują się reprezentantami ludzkości, “przymierzają się” do roli przywódców narodu. Jednak poza podobieństwami łatwo odnaleźć istotne różnice:
- Kordian nie jest pewny swoich przywódczych kompetencji, przez pierwszą połowę monologu rozważa własne unicestwienie. Być może wzorem bohatera tragedii Szekspira Król Lear, hrabiego Gloucestera, pragnie rzucić się w przepaść:
Może lepiej się rzucić w lodowe szczeliny?
- Kordian nie jest pewien, czy faktycznie nadaje się na przywódcę narodu, ani czy w ogóle pragnie tej roli. W przeciwieństwie do Konrada ma świadomość, że nigdy nie uda mu się zapanować nad umysłami swoich rodaków:
O gdyby tak się wedrzeć na umysłów górę,
Gdyby stanąć na ludzkich myśli piramidzie,
I przebić czołem przesądów chmurę,
I być najwyższą myślą wcieloną…
Pomyśléć tak - i nie chciéć? o hańbo! o wstydzie!
Pomyśléć tak - i nie móc? w szmaty podrę łono!
Nie móc? - to piekło!
- Kordian czuje rozczarowanie światem i dopiero z tego rozczarowania, które przywiodło go do granicy życia i śmierci (którą już raz przecież przekroczył zdobywając się na próbę samobójczą) zaczyna rodzić się w nim idea poświęcenia dla narodu:
Uczucia po światowych opadały drogach…
Gorzkie pocałowania kobiety - kupiłem…
Wiara dziecinna padła na papieskich progach…
Nic - nic - nic - aż w powietrza błękicie
Skąpałem się… i ożyłem,
I czuję życie!
Lecz nim myślą olbrzymią rozpłonę,
Posągu piękność mam - lecz lampy brak.
Więc z ognia wszystkich gwiazd, uwiję na czoło koronę,
W błękicie nieba sfer, ciało roztopię tak,
Że jak marmur, jak lód, słonecznym się ogniem rozjaśni…
Potém piękny, jak duch baśni,
Pójdę na zimny świat i mogę przysiąc,
Że te na czole tysiąc gwiazd i w oczach tysiąc,
Że posągowy wdzięk, narodów uczucia rozszerzy,
I natchnie lud;
I w serca jak myśl uderzy,
Jak Boga cud…
Niespodziewanym natchnieniem, które zmobilizowało Kordiana, aby przekuć swoje autodestrukcyjne tendencje w ideę walki i poświęcenia za ojczyznę jest wizja legendarnego szwajcarskiego bohatera Winkierieda
- Kordian sam chce zostać Winkelriedem dla Polaków, a zarazem natchnąć ich, aby ci stanęli do walki z tyranią i absolutyzmem, który zapanował w Europie po 1815 roku:
Polska Winkelriedem narodów!
Poświęci się, choć padnie jak dawniéj! jak nieraz!
Czy to znaczy, że Kordian już na dobre znalazł swoją ideę, o której marzył od wczesnej młodości, a która nada jego życiu sens i pokona jego wewnętrzne sprzeczności i zwątpienia?