Co przeżywa i obserwuje Tadeusz?

Dzień na Harmenzach

Tytułowe Harmenze to gospodarstwo sąsiadujące z obozem koncetracyjnym, którym zarządza mieszkający obok, w uroczym domku z ogrodem, unterscharführer. Opowiadanie opisuje jeden dzień z życia Tadka - więźnia obozu koncetracyjnego w Oświęcimiu, pełniącego tym razem funkcję vorarbaitera - pomocnika kapo. Narrator jest dobrze przystosowany do życia w obozie. Potrafi zorganizować sobie jedzenie i nawet rezygnuje z możliwości zdobycia dodatkowego pożywienia, ku zgrozie i zazdrości innych, wygłodniałych więźniów.

Głównym wątkiem utworu jest motyw “zbrodni” i “zemsty”. Zbrodnia to kradzież dwóch kawałków mydła, które Tadeusz chciał wręczyć pani Haneczce, a które zostały mu, jak się domyślił, ukradzione przez Iwana. Zemsta zaś to doprowadzenie przez narratora do zdemaskowania “ludzi Iwana” jako złodziei drobiu.

Jednak opowiadanie pokazuje też inne interakcje bohatera z różnymi postaciami, z kapo, z kommandoführererem, z Żydem Bekerem, z postem, z młodym więźniem z Warszawy - Jankiem. Wszystkie one pozwałają zaobserwować reguły rządzące obozowym życiem oraz zmiany, jakie dokonują się w ludzkiej psychice i moralności pod wpływem obozowych okoliczności.

Rzeczywistość obozowa

Jednak o wiele ważniejsza niż relacje “towarzyskie” między więźniami jest wizja rzeczywistości obozowej oraz sposób jej przedstawienia w opowiadaniu.

Spośród zdawkowych konwersacji, które Tadeusz odbywa ze współwięźniami, wyłania się obraz zniszczonych głodem i cierpieniem ludzi. Jednym z nich jest Żyd Beker, były starszy obozu spod Poznania, który za kradzież chleba zabił swojego własnego syna. Na swoje usprawiedliwienie podaje fakt, że w owym obozie panował prawdziwy głód, który, zdaniem Beckera, polega na tym, że człowiek patrzy na innego człowieka jako na obiekt do zjedzenia.

W opowiadaniu głównym tematem jest głód oraz to, co ludzie pod jego wpływem robią. Widać więc kradzieże, handel, donosicielstwo, pobicia, wreszcie desperację w obliczu śmierci w komorze gazowej. Widać też, że więźniowi w każdej chwili może być odebrane życie, chociażby przez zirytowanego strażnika lub przedstawiciela SS.

Ważnym zagadnieniem opowiadania jest wewnątrzobozowa hierarchia. Obozowi strażnicy (esesmani, komandoführer, post, kapo, unterscharführer) są brutalni i bezwględni. Teoretycznie są wierni zasadom, ale w istocie naginają je dla własnej korzyści. Część strażników to więżniowie (kapo), którzy przyjęli zachowania swoich oprawców i podobnie jak Niemcy odnoszą się do współwięźniów.

Sytuacja więźniów różni się w zależności od tego, skąd pochodzą. Polacy, np. Tadeusz, dostają paczki od rodzin, są lepiej odżywieni. Najtrudniejsza jest sytuacja Żydów, których dotyczą wybiórki, narażenie na głód.

Empatia między więźniami i chęć pomocy innym istnieją, choć są mocno zredukowane. W obozie obowiązuje bezwględna pragmatyczność, np. prawo do większej porcji jedzenia mają silniejsi i zdolni do efektywniejszej pracy więźniowie:

Wszystkie oczy patrzą z wysiłkiem w twarz kapy. Jeszcze dwa kotły: dolewka. Co dzień kapo rozkoszuje się tą chwilą. Za dziesięć lat obozu należy mu się ta pełnia władzy nad ludźmi. Końcem chochli wskazuje, kto zasłużył na dolewkę: nie pomyli się nigdy. Dolewkę dostaje lepiej pracujący, silniejszy, zdrowszy. Chory, osłabiony, wyschły człowiek nie ma prawa do drugiej miski wody z pokrzywą. Nie wolno marnować pokarmu dla ludzi, którzy niedługo pójdą do komina.

Proszę Państwa do gazu

Opowiadanie ukazuje dzień przybycia do obozu transportu nowych więźniów. Narrator Tadeusz zostaje skierowany do pracy na rampie, a więc w miejscu rozładunku tego transportu.

Ludzie z transportu są wycieńczeni i przerażeni. Od razu odbiera się im ich rzeczy osobiste oraz wszelkie wartościowe przedmioty. Odbywa się też segregacja – młodzi i zdrowi są ustawiani na prawo i przewożeni ciężarówkami do obozu. Kobiety nie chcą się przyznać do swoich dzieci, żeby nie trafić od razu do gazu. Wśród pierwszych ofiar są poduszone niemowlęta, które nie przeżyły transportu.

Tadkowi robi się słabo, pyta Henriego, znajomego Francuza, czy są dobrymi ludźmi. Dostrzega tym samym, że nie stać go na doświadczenie współczucia, a jedynie złość i zniecierpliwienie, że musi pracować w ciężkich warunkach. Henry zauważa, że taka reakcja jest zamierzona i wkalkulowana w funkcjonowanie obozu. Ofiary nie mają czuć wobec siebie współczucia, a jedynie wrogość.

Narrator jest bardzo zmęczony, wkrótce zaś przyjeżdża kolejny transport. Młoda, ładna dziewczyna pyta Tadka, dokąd ich zabiorą, a nie doczekawszy się odpowiedzi, idzie w stronę samochodów, wybierając śmierć zamiast życia w obozie.

Narratora ogarnia zniechęcenie i niesmak, wciąż wynosi trupy z wagonów i obserwuje dramatyczne sceny rozdzielania najbliższych. Kiedy nie ma już sił, przybywa kolejny transport. Po wszystkim okazuje się, że do gazu zostało wysłanych 15 000 ludzi. Transport Sosnowiec-Będzin zapewni więźniom pożywienie na kilka dni, będą mogli również wymienić łupy z ludźmi z zewnątrz na listy od rodzin.

Motywy obecne w Opowiadaniach

  1. Dehumanizacja człowieka
  2. Człowiek w obliczu śmierci.
  3. Tragizm
  4. Praca jako forma zniewolenia
  5. Człowiek w obliczu zniewolenia.