Poeta, prozaik, publicysta. Urodził się w 1922 roku w Żytomierzu w ZSRR, zmarł tragicznie w 1951 w Warszawie. Był więźniem Auschwitz i Dachau.

Należący do pokolenia Kolumbów twórca podczas wojny studiował polonistykę na podziemnym Uniwersytecie Warszawskim. Równocześnie pisał poezję i zarabiał jako magazynier w firmie handlowej. Brał udział w życiu kulturalnym, należał do lewicującego środowiska skupionego wokół miesięcznika Droga. W życiu osobistym związany był z Marią Rundo, zwaną Tuśką, pierwowzorem bohaterki z tomu opowiadań Pożegnanie z Marią.

Jako poeta nawiązywał do przedwojennego katastrofizmu

25 lutego 1943 Borowski został aresztowany w mieszkaniu przyjaciół i wywieziony na Pawiak (z więziennego okna obserwował likwidację getta), a następnie do Auschwitz. Jego los wkrótce podzieliła jego narzeczona Maria. Borowski pozostawał w obozach koncetracyjnych do końca wojny. Doczekał wyzwolenia obozu w Dachau. Do Warszawy powrócił z Niemiec i wkrótce poślubił Marię, której poszukiwał po wyjściu z obozu.

Własne doświadczenia obozowe zawarł w zbiorze opowiadań “Pożegnanie z Marią” (1948) i nowel “Kamienny świat” (1948). Dał w nich obraz “człowieka zlagrowanego”. Narrator “Pożegnania z Marią” - vorarbeiter Tadek (mylnie utożsamiany przez pierwszych krytyków z autorem) - przystosowuje się do rzeczywistości obozowej, podejmując walkę o życie i zgadzając się na bierne uczestnictwo w zbrodni. Sam Oświęcim jest według Borowskiego logiczną konsekwencją rozwoju cywilizacji europejskiej, opartej na podboju i terrorze, a także dobrze zarządzanym “przedsiębiorstwem” eksploatacji człowieka.

W liście do przyjaciela z Warszawy Borowski tak opisywał swoje obozowe doświadczenia:

Wreszcie Oświęcim: praca, deszcz, wyczerpanie, choroby (…) Nieustanna troska o Tuśkę na granicy życia i śmierci. (…) I wszystkie choroby Tuśki: angina, grypa, płuca, malaria, tyfus…. I najdotkliwsze: świerzb, nieustanny świerzb. Taka była zima 43-44. (…) Zima 45 była straszna. Nikt nie wydobędzie całej jej grozy. Zresztą - po co? Powstanie, śmierć przyjaciół, śnieg, wyczerpanie, głód… (w dniu wyzwolenia obozu Borowski ważył 35 kilo - dopisek KL) Potem przyszło wyzwolenie. (…) Długi czas jeszcze byłem głodny. Zacząłem uczyć się na nowo poezji. I coraz tęskniej mi za Tuśką. I za krajem. (7 listopada 1945)

Po wojnie Borowski zaczął intensywnie angażować się w życie literackie kraju. Równocześnie przeżywał załamanie nerwowe, które ogromnie niepokoiło jego żonę Marię. Dziś uznalibyśmy, że cierpiał na syndrom posttraumatyczny. Nie przeszkodził mu on jednak w publikacji swoich opowiadań obozowych, ani w działalności recenzenckiej i krytycznej.

Społeczność inteligencka poruszona była szczególnie jego krytyczną recenzją (zdaniem wielu - napaścią) wspomnień oświęcimskich Zofii Kossak Szczuckiej Z otchłani. Borowski pisał w swoim tekście tak:

Pierwszym obowiązkiem oświęcimiaków jest zdać sprawę z tego, co to obóz - tak, ale niech nie zapominają, że czytelnik, który czyta ich relację i przebrnie wreszcie przez wszystkie okropności, nieodmiennie zapyta: no dobrze, a jak to się stało, że właśnie pan(i) przeżył(a)? Nie ma co staczać z sobą polemik, dowodzić, że rozsądznie było udzielać paczek w miarę lub spełniać jakieś tam, rzekomo chrześcijańskie posługi. Nie ma co - opowiedzcie wreszcie, jak kupowaliście miejsca w szpitalu, na dobrych komandach, jak spychaliście do komina muzułmanów, (…) co robiliście w unterkunftach, Kanadach, krankenbaumach, na obozie cygańskim, opowiedzcie to i jeszcze wiele drobnych rzeczy, o dniu codziennym obozu, o roganizacji, o hierarchii strachu, o samotności każdego człowieka. Ale piszcie, że właśnie wyście to robili. Że cząstka ponurej sławy Oświęcimia i wam się należy. Może nie, co?

Tadeusz Borowski zmarł 3 lipca 1951 roku, zaledwie kilka dni po narodzinach córki. Okoliczności jego śmierci są niejasne, w zatruciu gazem dopatrywano się samobójstwa. Został pochowany w Warszawie, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Więcej na temat życia i okoliczności śmierci Borowskiego przeczytasz tutaj.