Rozstanie z niektórymi założeniami kultury europejskiej
Jądro ciemności wydane w 1899 roku można bez cienia przesady uznać za utwór, który żegna wiek XIX, wraz z jego wyobrażeniami na temat charakteru i znaczenia kultury europejskiej. W niniejszym poście stawiam tezę, że powieść Conrada stanowi bramę prowadzącą do wieku dwudziestego, ze względu na treści, które zapowiadają najważniejsze problemy tej dramatycznej epoki. Jest to utwór, który ukazuje kres pewnych wyobrażeń człowieka na temat świata i samego siebie, ukształtowanych przez wartości oświeceniowe i romantyczne. Ponadto Jądro ciemności sygnalizuje zagadnienia, które w pełni rozwinie dopiero wiek XX.
Oto najważniejsze wyobrażenia i założenia kultury europejskiej, które kwestionuje Conrad w Jądrze ciemności.
Przedstawiciele cywilizacji zachodniej są emisariuszami światła
To złudzenie jest aż nadto oczywiste i rozwiewa się w sposób najbardziej wyraźny. Europejscy kolonizatorzy Afryki nie przynoszą jej mieszkańcom najlepszych zdobyczy swojej kultury, ale są najeźdźcami, uzurpatorami, złodziejami. Nawet Kurtz, który miał być przecież wysłannikiem litości, nauki i postępu, geniuszem uniwersalnym okazuje się być kimś zupełnie innym.
Ludy nieeuropejskie pragną i potrzebują zachodniej cywilizacji
Conrad pokazuje Afrykanów jako nieufnych, niekiedy biernych, często jawnie niechętnych wobec tego, co przynoszą im Europejczycy. Afrykańska kultura, jakkolwiek archaiczna i prymitywna, jest autonomiczna, wewnętrznie spójna, odrębna, ale zaspakajająca potrzeby jej uczestników.
Zachodnia cywilizacja zawsze i wszędzie wygrywa
Założenie to przyświecało Kurtzowi, gdy ten przybywał w głąb Afryki z zamiarem wyplenienia barbarzyńskich obyczajów. Tymczasem zarówno on, jak i przybywający tam wcześniej Europejczycy, prędzej czy później orientują się, że wraz z odejściem od aparatu moralności i sprawiedliwości, wypracowanego przez zachodnie instytucje, w ludziach zachodu stopniowo zanika moralny porządek, cnota umiaru i powściągliwości, dyscyplina wewnętrzna.
Człowiek zachodu jest istotą rozumną i obdarzoną wolną wolą
Kurtz boleśnie doświadczył konfrontacji wyobrażenia na swój temat z prawdą, że ostatecznie ulega sile potężniejszej niż on sam, że jego wolna wola jest ograniczona poprzez czynniki, których nie kontroluje. Również Marlowe z przerażeniem odkrywa, że dzikość, którą dostrzega w rdzennych mieszkańcach Afryki, nie jest mu tak całkowicie obca:
To, co niezrozumiałe i obrzydliwe, dzielny i oddany pracy kapitan parowca w służbie kolonizacji dzikiej Afryki znalazł bowiem nie tylko w widoku tańczących ciemnych ciał, ale przede wszystkim w sobie. Obrzydzenie towarzyszy przerażającemu odkryciu, że ma się w sobie przestrzeń dla dzikiego wycia i skakania, a odległość cywilizowanego człowieka od tego, co stara się wydalić poza granice własnej tożsamości, uznając za Inne, wcale nie jest taka wielka, jak by się chciało.
Człowiek jest istotą dobrą z natury
To, umocowane filozoficznie w poglądach Rousseau, założenie stało się podstawą do pojawienia się w literaturze XVIII wieku postaci szlachetnego dzikusa, który symbolizować miał stan naturalnej więzi człowieka z przyrodą. Wyzwolony z okowów cywilizacji, żyjący na łonie natury człowiek, miał uwalniać w sobie naturalne pokłady dobra, empatii i pogody ducha.
Postęp techniczny oznacza także postęp moralny
Europejczycy w Afryce to “diabły”, przynoszą zło, przemoc, ucisk. Kierują się prymitywnym pożądaniem bogactw, chciwością. Sami nie wierzą w chlubne założenia europejskiej kultury. Najwyższą dla nich wartością jest synonim bogactwa - kość słoniowa. Pozostałe wartości zostają zredukowane bądź do pustych haseł, bądź pozbawionych głębszego znaczenia biurokratycznych procedur.
Możliwości poznawcze człowieka są nieograniczone
Aparat poznawczy człowieka zachodu, wyposażony w logikę, empirię, język, naukę i technikę, miał mu posłużyć do nieustannego pogłebienia rozumienia swiata, tymczasem służy mu jedynie do jego podboju. Podbój nie jest poznaniem. Biali w Afryce nie zbliżają się do zrozumienia Afryki, która dla nich pozostaje pogrążona w ciemnościach. Nieprzenikniona i wroga jest afrykańska dżungla, jej mieszkańcy wydają się być istotami niemal z innego czasu, ich mowa nie przypomina żadnego, znanego Europejczykom języka.
Człowiek zachodu zna samego siebie
Przerażenie samym sobą wydaje się być ważną częścią doświadczenia Kurtza, któremu dał on wyraz słynnym zawołaniem Zgroza! zgroza! Obnaża ono złudzenie o racjonalnym, kartezjańskim podmiocie, mówiącym o sobie z dumą myślę, więc jestem.
Ważne intuicje poprzedzające XX wieczną kulturę
Psychologia głębi
Uznanie, że człowiek nie jest istotą samoświadomą, że nosi w sobie pokłady sił, nad którymi nie sprawuje kontroli i których nawet nie jest świadomy, które jednak kierują jego życiem, legły u podstaw założeń psychoanalizy Freuda. Przedzieranie się Marlowe’a przez dżunglę to przecież obraz wędrówki duchowej, symboliczna podróż ku własnej nieświadomości, którą przed nim odbył też Kurtz.
Filozofia egzystencjalna
Utwór Conrada stawia pytanie o umocowanie etyki, której nie da się wywieść z natury człowieka. Być może człowiek w ogóle nie ma żadnej “esencji”, kiedy zagląda w głąb siebie, w poszukiwaniu oparcia, nie znajduje nic. Marlowe pisze o Kurtzu tak:
Czy miał świadomość owej niedoskonałości w sobie, nie wiem. Sądzę, że wiedza o niej dotarła do niego na koniec, dopiero na sam koniec. Ale dzicz odszukała go dużo wcześniej i wzięła na nim straszliwy odwet za obłędny najazd, jakiego dokonywał. Myślę, że szeptała mu do ucha rzeczy, których on sam o sobie nie wiedział, o których nie miał najmniejszego pojęcia, dopóki nie zbratał się z tą wielką samotnością - a ten szept okazał się fascynujący i nie do odparcia. Rozległ się w nim głośnym echem, bo Kurtz był w środku pusty.
Conrad wyprzedza refleksję egzystencjalizmu, między innymi poprzez ukazanie pustki jako doświadczenia egzystencjalnego oraz obojętności natury, którą w utworze symbolizuje nieprzenikniona i niezrozumiała puszcza.
Dostrzeżenie zagrożeń totalitaryzmem
Radykalne zło, do jakiego zdolny jest człowiek, zwłaszcza, kiedy czuje się bezkarny - oto jedna z interpretacji tytułowego jądra ciemności. Postępowanie Europejczyków wobec Afrykanów, poniżenie tych drugich, dehumanizowanie ich wydają się być ponurą zapowiedzią ludobójczych praktyk XX wieku.
Potępienie kolonializmu
Jądro ciemności jak żaden inny utwór tego czasu ukazuje bestialstwo kolonializmu, nawet jeśli autorowi nie udało się uniknąć perspektywy będącej wyrazem panujących w jego epoce rasistowskich uprzedzeń. To jednak biali są diabłami Afryki - uosabiają wszelkie rodzaje zepsucia, chciwości, głupoty i okrucieństwa.
Globalizacja
Zarówno Jądro ciemności, jak i inne utwory Conrada zapowiadają zglobalizowany świat XX i XXI wieku.
Conradowska opowieść o Kongu nigdy nie była historią jednego tylko miejsca. Akcent położony na uniwersalną potencjalną dzikość i na marność cywilizacji tłumaczy, dlaczego “Jądro ciemności” tak dobrze przenosi się w inne dekoracje.(..) Dzisiejsze jądra ciemności można odnaleźć w miejscach, gdzie pod płaszczykiem cywilizowania trwa wyzysk.
Problem Innego
Lektura “Jądra ciemności” w jaskrawy sposób uzmysławia, jak dalece nawiązanie kontaktu z Innym może być utrudnione czy wręcz udaremnione przez zasadniczą odmienność kultury, religii, zwyczajów czy poziomu cywilizacyjnego rozwoju. Że nierzadko uniemożliwia ją brak wspólnego systemu znaczeń, ułomność komunikacji czy wprost elementarna sytuacja życiowa. (Aleksander Fiut, Wariacje o Jądrze ciemności)
Namysł nad sensem sztuki oraz języka jako narzędzia komunikacji
Refleksja nad możliwością porozumienia z innymi za pomocą sztuki oraz języka artystycznego nie jest oczywiście charakterystyczna dla XX wieku. Ten problem relacjonowali już pisarze wcześniejszych epok, choćby romantycy. Jednak w XX wieku poczucie samotność człowieka i zarazem głód autentycznego kontaktu z drugim, połączony z radykalnym zwątpieniem w możliwości takiego porozumienia wydają się być szczególnie często artykułowane.
Wtedy Kurtz jeszcze Kurtz był dla mnie wyłącznie słowem. W tym nazwisku nie widziałem człowieka, tak samo jak wy go nie widzicie. Widzicie go? Widzicie całą tę historię? Widzicie w ogóle cokolwiek? Wydaje mi się teraz, że staram się opowiedzieć wam sen - trudząc się na próżno, bo żadna relacja ze snu nie jest w stanie przekazać w pełni sennego odczucia, tej mieszaniny absurdu, niespodzianki i zdumienia, kiedy się konwulsyjnie walczy z odrazą, przekonania, że człowieka porywa coś niewiarygodnego, co jest samą esencją snu… (…) Nie, to niemożliwe. Nie da się przekazać smaku życia na jakimkolwiek etapie swojej egzystencji, tego, co tworzyło jego prawdę, jego znaczenie, tej subtelnej i przenikliwej esencji. To niemożliwe. Żyjemy tak samo, jak śnimy - samotnie.
Bibliografia:
-
Magda Heydel, Do kresu doświadcenia. O czytaniu Jądra ciemności., w: Joseph Conrad, Jądro ciemności, Kraków 2011
-
Maya Jasanoff, Jospeh Conrad i narodziny globalnego świata, Poznań 2018, wersja elektroniczna [Kindle edition]