Twórczość Cypriana Kamila Norwida (1821-1883) - próba ogólnego odczytania

Najważniejsze klucze do twórczości Norwida to:

Religijność

Norwid to jeden z najbardziej religijnych polskich poetów. Zdaję sobie sprawę z całej kontrowersyjności tego twierdzenia i już wyjaśniam, jak należy tę informację pojmować. Otóż tak, że dla Norwida religia chrześcijańska (czy ściślej katolicka) była fundamentem jego oryginalnej, osobistej ale zarazem spójnej i konsekwentnej wizji świata, w tym człowieka oraz sztuki. Norwidowska religijność nie jest w żadnym razie fanatyczną, zacietrzewioną czy obskurancką religijnością, z jaką niestety często mamy do czynienia. Duchowość Norwida jest intelektualna, powiedzielibyśmy postępowa, zainspirowana nurtami filozoficznymi epoki.

Właśnie z pozycji religijnych odrzucał mesjanizm oraz ideę podporządkowania jednostki służbie narodowi. Był daleki od gloryfikowania walki zbrojnej, uznając, że czyn w służbie zbiorowości może przybrać postać pracy, działalności artystycznej czy naukowej.

Myśl Norwida w pewnej mierze wyprzedzała nurt filozofii XX wieku zwany personalizmem chrześcijańskim.

W centrum jego uwagi znajdował się indywidualny, zwykły, każdy człowiek, ale umieszczony w problematyce uniwersalnej. Głosił pochwałę codzienności i konkretu, przez które jednak przeglądała rzeczywistość sakralna. Budował program rozwoju i unowocześniania społeczeństwa, lecz działania te miały być wypełnianiem planu bożego. Sztukę nazywał pracą, ale ta konkretna, często fizyczna wręcz praca pozostawała w mistycznym związku z Logosem – wcielonym słowem Boga.(Janusz Maciejewski, Norwid a pozytywizm: rekonesans, „Pamiętnik Literacki” 1984, nr 75/3, s. 120–121)

Stosunek do idei narodowej

Norwid przywiązywał większą wagę do pojęcia społeczeństwo niż naród. O Polakach pisał z troską ale i namiętną irytacją w liście Do Michaliny Dziekońskiej z 14 listopada 1862 roku:

Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest. Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi … Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem…

W Memoriale o młodej Emigracji padło wielokrotnie potem cytowane zdanie Norwida: Ojczyzna jest to wielki - zbiorowy - Obowiązek. Poeta doceniał indywidualne poświęcenie jednostki na rzecz wyższych wartości, jednak za istotniejsze z punktu widzenia osiągania celów uznawał wspólne, pozbawione egoizmu i nie obliczone na indywidualną sławę działanie w ramach wspólnoty. Języka ojczystego broni nie czyn zbrojny, lecz arcydzieła, jak pisał w wierszu Język ojczysty:

Gromem bądźmy pierw - niżli grzmotem;
Oto tętnią i rżą konie stepowe;
Górą czyny!… a słowa? a myśli?… potem!…
Wróg pokalał już i Ojców mowę -”
Energumen tak krzyczał do Lirnika
I uderzał w tarcz, aż się wygięła;
Lirnik na to . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . “Nie miecz, nie tarcz bronią Języka,
Lecz - arcydzieła!”

Obserwacje z Europy Zachodniej i Ameryki

Norwid to poeta ukształtowany nie przez zapóźnioną gospodarczo, głównie rolniczą Polskę, ale przez współczesną sobie Europę Zachodnią i Amerykę. Można go nazwać poetą wieku pary i stali, dostrzegającym nowe problemy związane z postępem cywilizacyjnym oraz wyzwaniami, które stawia przed człowiekiem nowoczesne społeczeństwo.

Najważniejsze zjawiska kulturowo-społeczne czasów Norwida to:

  • ścieranie się wpływów filozofii idealistycznej, zwłaszcza myśli Georga Wilhelma Hegla z materializmem, w tym materializmem dialektycznym Karola Marksa i Friedricha Engelsa
  • nasilanie się tendencji demokratycznych w Europie (zwiększanie się znaczenia parlamentów, niezależnej prasy, roli opinii publicznej)
  • liczne rewolucje, tym słynna Wiosna Ludów w 1848 roku, obejmująca także terytoria polskie.
  • myślenie konserwatywne opierające się na wartościach religijnych, zwłaszcza w Kościele katolickim, który promował zachowanie tradycji, dyscyplinę wewnętrzną i autorytet papieża jako duchowej władzy
  • pojawienie się w świecie chrześcijańskim bardziej liberalnych koncepcji, które próbowały łączyć religię z nowoczesnością, znanych jako modernizm i ostatecznie potępionych przez papieża Piusa IX

Sztuka według Norwida w świetle Promethidiona

Sztuka to zdaniem poety jedno z wcieleń pracy. Norwid uważał szeroko pojetą pracę jako najważniejsze zadanie człowieka na ziemi. Już w swoim wczesnym poemacie Promethidion (1851) Norwid ukazał, jak pojmuje funkcję sztuki. Przewodnim motywem tego poematu jest muzyka Chopina, który naczelnym u nas jest artystą.

Cóż wiesz o pięknem?
. . . . . . . . . . . Kształtem jest miłości.
On mi przez Indy, Persy, Egipt, Greków,
Stoma języki i wiekami wieków,
I granitami rudymi, i złotem,
Marmurem, kością słoniów, człeka potem,
To mi powiada on, Prometej z młotem.

Kształtem miłości piękno jest, i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu, albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię,
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi,
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy, każdy z nas, tym piękna pyłem!
Gdyby go czysto uchował w sumieniu,

Piękno (sztuka) jest więc kształtem (formą) miłości. Miłość należy tu oczywiście rozumieć w najbardziej wzniosłej jej realizacji, jako np. miłość Boga do człowieka i człowieka do Boga. Wszyscy, jako twory Boga, nosimy w sobie piękno, które jest wyrazem miłości Stwórcy do swojego dzieła.

Artysta jest szczególnym rodzajem pracownika, bo swej miłości (do świata, Boga) nadaje konkretny artystyczny kształt, zależnie od dziedziny sztuki, którą uprawia.

Innymi słowy miłość to treść sztuki, która w dziele artystycznym przybiera postać dostępną zmysłom (np. wzrokowi czy słuchowi).

Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy, praca, by się zmartwychwstało

Powyższy fragment to oczywiście parafraza słów Ewangelii. Praca została tu ukazana jako realizacja boskiego nakazu, skierowanego bezpośrednio do człowieka. Praca nie jest więc przekleństwem ani zwykłym środkiem do bogacenia się, ale drogą do najpełniejszej realizacji ludzkiego przeznaczenia, używając religijnego języka - do zbawienia (by się zmartwychwstało).

Sztuka, twórczyni piękna, jest elementem tego systemu. Nie służy rozrywce, ale jest środkiem łączącym teraźniejszość z wiecznością.

I stąd największym prosty lud poetą,
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi,
A wieszcz periodem pieśni i profetą,
Odlatującym z pieśniami od ziemi.
I stąd największym prosty lud muzykiem,
Lecz muzyk jego płomiennym językiem.
I stąd najlepszym Cezar historykiem,
Który dyktował z konia, nie przy biurze,
I Michał-Anioł, co kuł sam w marmurze.

W powyższego fragmentu wynika, że artystą jest ten, kto tworzy całym sobą czyli jest jak najbardziej zaangażowany w proces twórczy. Norwidowi imponują tacy artyści, którzy najciężej pracują w dziele tworzenia: Chopin, który sam na koncertach grał skomponowane przez siebie utwory, Michał Anioł, który rzeźbił swoje posągi.

Kto kocha, widzieć chce choć cień postaci,
I tak się kocha matkę, ojca, braci,
Kochankę, Boga nawet, więc mi smutno,
Że mazowieckie ani jedno płótno
Nie jest sztandarem sztuce, że ciosowy
W krakowskiem kamień zapomniał rozmowy,
Że wszystkie chaty chłopskie krzywe, że kościoły
Nie na ogiwie polskim stoją, że stodoły
Za długie, świętych figury patronów
Bez wyrazu; od szczytu wież aż do zagonów
Rozbiorem kraju forma pokrzywdzona woła
O łokieć z trzciny w ręku Pańskiego anioła.
Niejeden szlachcic widział Apollina
I Skopasową Milejską Wenerę,
A wyprowadzić nie umie komina,
W ogrodzie krzywo zakreśla kwaterę,
Budując spichlerz, często zapomina,
Że użyteczne nigdy nie jest samo,
Że piękne wchodzi, nie pytając, bramą!

Norwid ubolewa nad tym, że Polacy zapominają o pięknie, że przytłoczeni codziennymi zmaganiami nie doceniają metafizycznej rangi piękna. Piękno tymczasem nie ma być czymś odświętnym ani wyjątkowym, ale powinno być obecne w codzienności, w tym, co użyteczne, powinno towarzyszyć człowiekowi w jego codziennym życiu.

Chopin - archetyp artysty i rola sztuki w świetle Fortepianu Chopina

Chopin to zdaniem Norwida artysta zdolny do osiągnięcia doskonałości apollińskiej, czyli takiej, która doskonale zespala pierwiastek ludzki z pierwiastkiem boskim.

Dzieło apollińskie (wg. Norwida to symbol doskonałości) prowokuje pierwiastek przeciwstawny (dionizyjski) to do próby zniszczenia go.

Koncert Szopena
Koncert Szopena

Wspaniały wiersz rozpoczyna wspomnienie jednego z ostatnich spotkań Norwida z Chopinem, być może podczas którego muzyk zagrał dla poety jeden ze swoich utworów.

Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Niedocieczonego wątku — — — Pełne jak mit,
Blade jak świt,
— Gdy życia koniec szepce do początku:
„Nie stargam cię ja — nie! — Ja, u-wydatnię!…”

(…)

Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka… dla swojej białości
Alabastrowej — i wzięcia — i szyku —
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro —
Mieszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości…

Instrument wydaje się podmiotowi lirycznemu niemal przedłużeniem artysty, nieodłączną częścią jego dzieła.

Jednak doskonałe dzieło sztuki, zawierające w sobie zawsze pierwiastek duchowy, w nieunikniony sposób wchodzi w konflikt ze światem, który naznaczony jest niedostatkiem i brakiem, dąży do chaosu, lęka się doskonałości i jest zawsze niegotowy na przyjęcie dzieła, które go przerasta. Dlatego wielcy artyści często spotykają się z niezrozumieniem i odrzuceniem przez swoich współczesnych.

O! Ty — Doskonałe-wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój, i gdzie?… znak…
Czy w Fidiaszu, Dawidzie, czy w Szopenie, —
Czy w Eschylesowej scenie.
Zawsze — zemści się na tobie: BRAK!
— Piętnem globu tego — niedostatek:
Dopełnienie?… go boli!…
On — rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się — zadatek.

We wrześniu 1863 roku z poddasza kamienicy Zamoyskich zrzucono bomby na powóz generała Teodora Berga. W odwecie władze carskie oddały budynek wojsku, które go splondrowało a z mieszkania siostry Chopina przez okno wyrzuciło fortepian artysty.

I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają… runął… runął… — Twój fortepian!

Norwid przyrównuje ten akt barbarzyństwa do furii dionizyjskiech Monad rozrywających Orfeusza

I — oto — jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części,
A każda wyje: „Nie ja!…”
„Nie ja!” — zębami chrzęści.

Równocześnie, paradoksalnie, ten upadek fortepianu nie oznacza upadku dzieła, lecz jego triumf. Dopiero owo wyraźnie odrzucenie sztuki, szczególnie jeśli towrzyszy mu agresja i wściekłość agresorów, stanowi pełen dowód jej wielkości. Staje się niejako pieczęcią, która naznacza arcydzieła.

Lecz Ty — lecz ja? Uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: „Ciesz się, późny wnuku!
Jękły — głuche kamienie:
Ideał — sięgnął bruku — —”.

„Ideał sięga bruku” – lapidarnie sformułowane symboliczne zbliżenie dwóch biegunowo obcych dla siebie sfer i światów, dojrzane przez poetę w upadku na „bruk”, symbolizujący Realność (konkretnie zaś martwe i twarde społeczeństwo), fortepianu, symbolizującego z kolei genialną twórczość Chopina, czyli sztukę, czyli – „ideał”. „Rozerwanie” więzów między Realnością a Ideałem zostało symbolicznie naprawione, Norwid odczytał bowiem warszawską katastrofę fortepianu Chopina jako parabolę, parabole zaś dowodzą „analogijnego stosunku pomiędzy prawami rozwoju rzeczy świata tego a prawami rozwoju ducha” (Milczenie, cz. II). Stąd też radość poety, wierzącego, że odczytana przez niego parabola zapowiada jak gdyby przyszłe zwycięstwo Ideału […] pozornie tylko rozbitego i poniżonego swoim upadkiem, w rzeczywistości bowiem, to on sam „sięgał” do obojętnej i martwej Realności, nobilitując ją jak gdyby i podnosząc do wyższego poziomu […]. Parabola Norwida miała oczywiście podtekst ironiczny, nie była to jednak, pomimo jej pozorów, owa ironia „piekielna”, która „siebie ma za cel i raduje się ze zła swego”, ale ta, która „z czasem jedynie pochodzi i z działania” (Listy, I 114), niespodziewanie kojarząc tutaj ślepy gniew z radosnym proroctwem”. (Gomulicki 688-689)

Norwid - kilka uwag końcowych

Norwid krytykował romantyczny sposób myślenia, odrzucał mesjanizm, ale dostrzegał i uznawał rangę wielkich romantyków: Mickiewicza, Słowackiego i oczywiście Chopina. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech twórczości Cypriana Norwida jest obecność ironii. Manifestuje się ona nie tylko w formie literackiej, ale także stanowi wyraz konkretnej postawy artysty wobec otaczającego świata. Poeta zauważa sprzeczności i niejasności w różnych aspektach rzeczywistości i znajduje w nich elementy ironii.

Bibliografia: Juliusz Wiktor Gomulicki, Dodatek krytyczny, [w:] , Cyprian Norwid, Wiersze, t. 2, oprac. Juliusz Wiktor Gomulicki, Warszawa 1966